piątek, 13 marca 2015

Opowieść o zamaskowanym szpiegu i księżycu, który przywali w ziemię za sprawą bomb nuklearnych ZSRR, i USA w czasach zimnej wojny, i istnienia żelaznej kurtyny, i akustycznych kotków z tytułem recenzji dłuższym od samej gry - Recenzja CounterSpy [PSV] [Mobile]



Wszyscy posiadacze Playstation 3, "czwórki", bądź Vity jednocześnie posiadając abonament Playstation Plus na pewno napsuli sobie nerwów wyczekując listy gier, które miały pojawić się za darmo 4 lutego. Nie będę się o tym za bardzo rozpisywał, ale wspomnę że rozpiska nawet w poniedziałek (2 dni przed deadline'em) była dla wszystkich enigmą. Wszyscy byli ciekawi jakie to indyki wpadną w ich ręce i czekali by tylko ponarzekać, a tu nagle we wtorek wieczór okazało się, że to będzie najlepszy line-up od początku bytu PS4. Dostaliśmy odnowionego Abe'a, świeże OlliOlli 2, Sherlock Holmes [coś tam w podtytule] i opisywane właśnie CounterSpy. Chrapkę na tę grę miałem od jej premiery (20 sierpnia) i sam bóg wie dlaczego jej do tej pory nie kupiłem. Wypuszczone przez Dynamighty CounterSpy jest skradanką 2.5D podobną do chociażby mającego niedawno premierę Kick & Fennick, Prince of Persia: Zapomniane Piaski na PSP, albo Tomb Raider: Underworld na Nintendo DS. Dlaczego chciałem ją kupić? To chyba ze względu na klimat i realia w których się dzieje. Czy gra spełniła moje oczekiwania? Nie. Ale nie napiszę wszystkiego we wstępie, więc zapraszam do dalszego czytania recenzji.



Po włączeniu gry ukazuje nam się intro, przy którym na pewno każdemu fanowi filmów szpiegowskich, jak i samego Bonda, pojawi się banan na twarzy. Pojawiają się w nim proste grafiki rakiet z bombami nuklearnymi, naboi, same głównego bohatera itd.  wyskakujące z różnych stron z typową szpiegowską muzyczką rodem z filmów z Bondem z lat 60. i 70.. Dalej przechodzimy już do menu ukazującego naszego agenta i oczywiście opcje odpowiadające za przejście do kampanii, umożliwiające spojrzenie na rankingi i oczywiście te pozwalające nam na zmianę głosu, ustawień grafiki i tak dalej.


Akcja gry toczy się podczas zimnej wojny (jakby ktoś nie wiedział, to nie jest okres wspominany ciepło przez Amerykę, Polskę, a nawet Rosję: Układ Warszawki, kryzys kubański, kryzys irański, bomby nuklearne, incydent z Alamogordo) w latach 60., bądź 70.. Związek Radziecki i Stany zjednoczone toczą zacięte boje polityczne o to kto ma lepszą broń. W końcu obie nacje chcą wysłać głowice nuklearne... na sam księżyc! Oczywiście nikt wtedy nie zastanawiał się jakie będą skutki zdetonowania owych nuclear device na księżycu, a tym bardziej nikt się nie spodziewał, że ten, jeden z wielu "mądrych pomysłów" obu narodów podczas zimnej wojny. To co może się stać po takim śmiałym kroku przewidziała agencja C.O.U.N.T.E.R będąca ostoją dla zbliżającej się ku apokalipsie ziemi. I tutaj wkraczamy my jako bezimienny agent specjalny z zadaniem przejęcia planów i Stanów Zjednoczonych, i Matki Rosji, by w końcu samemu wystrzelić rakiety w stronę głowic nuklearnych. Opowiadana historia jest bardzo prosta i nieciekawa. Spodziewałem się tak naprawdę dwóch wykluczających się rzeczy: zabawnej historyjki, albo poważnej opowieści z wszelakimi zwrotami akcji. Nie dostałem ani jednego, ani drugiego. Historia jest po prostu nudna, a w utrzymywaniu nas przy ekranie pełni rolę trzecioplanową. Wszystko jest do bólu przewidywalne i pod tym względem gra niczym nas nie zaskoczy. Zdaję sobie sprawę że to gra niezależna, ale bez przesady... przecież nad nią siedzieli ludzie z Disney Pixar, osoby z naukami wyniesionymi z Rockstar Games.


Tak jak już wspomniałem, akcja CounterSpy jest ukazywana z perspektywy 2.5D, co oznacza że postaci otoczenie, jak i postaci są w trójwymiarze, ale sama gra pokazuje to wszystko z boku. Jest jednak jeden haczyk: po "przyklejeniu" się do dowolnej zasłony platformówka staje się typową strzelanką TPP jeszcze rozbudowując poczucie trójwymiaru. Co do reszty elementów, to wszystko jest takie jak powinno być. Modele postaci składają się z zaskakująco małej liczby wielokątów. Samo otoczenie też nie jest za bardzo szczegółowe. Warto wspomnieć o wybuchach, które są po prostu piękne (to trzeba zobaczyć) Nie wiem co twórcy chcieli tym pokazać, ale przyznam że szata graficzna mi się spodobała. Gorzej było z niektórymi teksturami -  nie mogłem przeczytać ostrzeżenia na ścianie, mimo jego małej odległości, było po prostu rozmazany. Podobne rzeczy zdarzały mi się co prawda sporadycznie. Zanikające tekstury, to już w ogóle zobaczyłem na ułamek sekundy, więc nie zostałem tym jakoś urażony. Gorzej jest z framerate'em, który potrafi spaść z 30 klatek do nawet 5 podczas ładowania otoczeń, lub bądź pokazywania animacji. Nawet nie wiecie, jak to potrafi zniszczyć grę, gdy tniemy się przechodząc przez drzwi, albo gdy na ekranie jest większy ruch. I to nie jest tak, że Vita nie wyrabia... gra została źle zoptymalizowana (dowodem na to jest chociażby zrecenzowany przeze mnie Minecraft na tą konsolkę), który też przecież generuje otoczenie z NPCami cały czas).


Wspominałem już przy intro o muzyce. Ta jest jeszcze lepsza później, podczas przechodzenia poziomów na przykład. Podczas zakradania się dostajemy taką typowo szpiegowską, miłą dla ucha nutkę. Jednak gdy już dużej posiedzimy w jednym miejscu, ta zostaje zastąpiona... ciszą. Wtedy tak naprawdę tylko wyobraźnia pomaga nam w utrzymaniu klimatu. Na pochwałę zasługują jeszcze utwory grające w menu i po zaalarmowaniu przez nas wrogów. Drugą ważną sprawą są głosy żołnierzy. Po stronie USA są to takie zwykłe, "fajne" głosy Marines, ale podczas wizyty w po słowiańskiej stronie świata to dopiero coś. Nawet nie wiecie, jak przyjemnie było słuchać rosyjskich komunikatów, jak ciekawie strzelało się do wrzeszczących coś w swoim języku żołnierzy. Szkoda tylko, że nigdy nie usłyszymy naszego protagonisty rozmawiającego z agencją C.O.U.N.T.E.R., ponieważ Dynamighty wpadło na pomysł by dialogi tylko napisać i tym oto sposobem dostaliśmy linijki z tekstem rodem Final Fantasy zamiast pełnoprawnego dubbingu.


Cała gierka jest podzielona na poziomy, które zależnie od naszego wyboru toczą się w USA, bądź też w Rosji. Tak jak już wspomniałem, całą akcję widzimy z trzeciej osoby w "dwuwymiarowym 3D" (nasza postać i otoczenie są osobnymi modelami). W każdej misji naszym zadaniem jest dostać się do ostatniej z generowanych losowo sekwencji i użyć komputera w celu obniżenia DEFCONu (o czym później), a przy tym zebrania jak największej ilości planów. Te na każdym poziomie są w różnych liczbach i są zwykle poukrywane w różnego typu komputerach szafkach itd.. Im więcej ich bierzemy tym lepiej, bo przez cały czas jest to nasz główny briefing, co oznacza że im mniej zbierzemy, tym gra będzie dłuższa, a przy tym trudniejsza. Na całej mapie są rozmieszczeni wrogowie, których trzeba będzie zastrzelić, ogłuszyć, ewentualnie ominąć. Tacy żołdacy mają różne rangi, bronie i, mimo swojej częstej głupoty (strzelają, gdy się im podoba, stoją bezczynnie, czy też rzucają sobie granaty pod nogi), potrafią być niebezpieczni gdy już nas wykryją, więc wtedy jedynym wyjściem jest użycie techniki "chowaj się, strzelaj, chowaj się, strzelaj". Gdy przykleimy się do ściany, bądź osłony gra zmienia perspektywę na tą zza pleców bohatera pozwalającą nam wygodnie celować (niewiele widać w trybie 2D) i daje uczucie pełnego trójwymiaru. Strzelać będziemy ze zwykłych, cichych, lub usypiających pistoletów, karabinów, strzelb i chyba najlepszej broni wymyślonej na potrzeby gry - pistoletu kontroli umysłów, który może zamienić naszego wroga w sprzymierzeńca. Jeśli bronie to za mało, to z pomocą przychodzą Formulas (recepty, czy jakoś tak) dające nam częściową odporność na obrażenia, sztukę perswazji, mniejszą widoczność ze strony kamer, ciche bieganie i tak dalej. Oczywiście nic nie jest za darmo: za wszystkie formuły i bronie płacimy pieniędzmi, które znaleźć możemy, tak jak plany, w automatach ale tym razem ze znaczkiem dolara. Po mapach porozrzucane są jeszcze automaty dające części do nowych broni i formułek. Niestety nie ma tak łatwo... automaty są porozrzucane po najbardziej ukrytych, bądź strzeżonych miejscach. W tych drugich często pojawiają się kamery, który gdy tylko nas wyłapią, podwyższają DEFCON (tak samo jest, gdy wróg dłużej nas nie widzi), który wpływa na trudność rozrywki. Ma on pięć poziomów i jeśli spadnie poniżej pierwszego, pociski zostają odpalone. By poziom obniżyć, musimy złapać oficera żywego, albo użyć formuły sztuki perswazji, komputery obniżają go tylko do pełnej liczby. Jeśli szukamy dodatkowego wyzwania, możemy spróbować pobić rekord jakiegoś gracza (wymagane połączenie z siecią). Jeśli to zrobimy dostajemy możliwość ograbienia jego... truchła. Wszystko ciekawe rzeczy, które wyżej opisałem, są niestety tylko jedną stroną medalu. Niestety gra się tnie niemiłosiernie przy jakimkolwiek ładowaniu, czy chociażby przejściu kamery podczas ogłuszania. Jest ona okropnie monotonna (nic się nie dzieje) i krótka, bo starczy na 4 godziny grania, a nie pomaga w tym losowe generowanie, gdyż te ma za mało opcji i podczas przechodzenia gry ponownie na PS4 wiedziałem już co i gdzie (nie wspominając już o tym że gra na "czwórkę" była wiele płynniejsza. Oczywiście grając na innych poziomach trudności nie mamy tego problemu, bo wtedy te "layouty" są nieco inne. Oczywiście po ukończeniu gry nie mamy żadnego dodatkowego trybu, więc pozostaje przechodzić ją ponownie na wyższych poziomach trudności.


Gdy dorwałem CounterSpy'a (o Abe'ie nie mówiąc), byłem wniebowzięty. Spodziewałem się po tej grze ciekawego gameplay'u, ciekawego stylu graficznego i klimatu. Dostałem to wszystko, ale w bardzo skąpej formie. Twórcy wypuścili grę tnącą się, monotonną, nieciekawą, a do tego krótką. Nie wiem jak taka drużyna potrafi zepsuć tak ciekawy pomysł na grę. Szczerze mówiąc nie wiem, co o tym myśleć, ale wiadome jest, że ta gra nie zasługuje na więcej niż 6 oczek. Dowiedziałem się przynajmniej, dlaczego gra jest sprzedawana w tak "przystępnej" cenie.

+ Klimat zimnej wojny
+ Świetny pomysł na platformówkę 2.5D
+ Ciekawy styl graficzny
+ Dużo broni i formuł
+ Sposób w jaki należy przechodzić grę
+ Bazy generują się losowo
+ Przystępna cena
+ Szpiegowska muzyczka
+ DEFCON
+ Humor...

- ...w skromnych ilościach
- Gra tnie przy jakimkolwiek ładowaniu
- Krótka
- Za mało layoutów w kwestii losowej generacji
- Każda misja różni się od poprzedniej tylko układem
- Żadnych dodatkowych trybów
Ocena:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © 2015 Handheld Nation | Designed With By Templateclue | Published By Gooyaabi Templates
Do góry