poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Wojna nigdy nie była taka piękna - Recenzja Killzone: Najemnik [PSV]



Jak już dobrze wiecie, jestem bardzo dobrze zaznajomiony ze wszystkimi exclusive'ami spod skrzydła Sony. Z Killzone'em zapoznałem się przy okazji z genialną "dwójką", przechodząc też "trójkę" (też była świetna) i pierwszy benchmark Playstation 4 - Killzone: Shadow Fall. Gdzieś tam jeszcze była odsłona na PSP, ale nie była zbytnio ciekawa. W tym miesiącu w Plusie pojawiła się też interesująca jej odnoga na Vitę. Nie będę opowiadał o już o tym, że był to jeden z tytułów startowych na przenośne Playstation i wiem, że jako posiadacz owej konsolki, powinienem przejść ją dawno temu. Sprawy obrały taki przebieg, że w posiadanie gry wpadłem dopiero teraz, ale już wiem, jaki popełniłem błąd.



W trybie fabularnym - Kontraktach - przejmujemy kontrolę nad Dannerem - jednym z wielu najemników, którym chodzi tylko o wypełnienie zadania i płynącą z tego kasę. Początkowo nasz protagonista z pomocą Benoit i paru innych koleżków, pracuje tylko dla ISA, ale przyjdzie też nam stanąć po drugiej stronie konfliktu. Właśnie to jest ciekawe, gdyż mamy szansę ujrzeć, że w wojnie toczonej przez wszystkie odsłony serii, żadna ze stron nie jest specjalnie zła (jak było to przypisywane do Helghastów), albo dobra (teoretycznie ISA). Taka niewciągająca praca najemnika mogłaby mi pasować, gdyby nie fakt, że pod koniec, opisywana historia robi się idiotyczna, a samo zakończenie to już szczyt tego co mogą zepsuć deweloperzy, ale o tym raczej nie zamierzam pisać tutaj.

Nasz tryb fabularny został podzielony na kontrakty. Możemy je wykonywać po cichu, albo, jak na Killzone'a przystało, rozwalić wszystkich, którzy staną nam na drodze pociskami z niewytłumionego karabinu. Normalnie zadania polegają na tym, że musimy przejść z punktu A do B, zahaczając trochę o punkt C i tak dalej. Nieraz też przyjdzie nam kogoś bronić, albo zniszczyć to i owo, aby wrogowie zakończyli ostrzał. Po wykonaniu kontraktu możemy go powtórzyć w różnych trybach, które nakazują nam np. działać po cichu, albo na odwrót. Dość dziwnym, ale ciekawym rozwiązaniem jest sklep BlackJacka, w którym możemy kupić uniwersalną dla większości broni (?) amunicję i specjalne bronie z systemu Van-Guard. Za wszystko płacimy punktami zdobytymi za zabójstwa, headshoty, skrytobójstwa itd... Dziwne to jest choćby dlatego, że takie sklepy są często rozmieszczane w miejscach pod ostrzałem i trochę to wyrywa nas z poczucia zagrożenia. Jest jednak pewien ważny problem. Na pewno wspomnieć warto, o tym, że Danner to bardzo cichy gość. Nieważne, czy właśnie jest ciężko ranny, czy ktoś go o coś pyta, czy nawet SPOJLER ktoś go zdradza. Wszystko mu jedno i nie ma on żadnego charakteru. Wszystkie kontrakty łącznie potrafią nam zająć 5-6 godzin i można by się niby spierać o to (bo to w końcu normalny czas dla większości strzelanek), ale trochę to boli, zwłaszcza że ostatnie misje robią się głupawe, a my powracamy do odmienionych z lekka, dawnych miejscówek.


Lepszą stroną Najemnika jest tryb multiplayer. W multi mamy do wyboru zwykły Deathmatch Free for All, drużynowe starcie i specjalny tryb z różnymi zadaniami. Te dwa pierwsze, flagowe dla FPSów multiplayer, sprawdzają się świetnie i są chyba moimi faworytami (zwłaszcza Team Deathmatch). Trzeci tryb jest taki sobie, i szczerze mówiąc, nie przypadł mi do gustu. Od strony technicznej, wszystko wygląda pięknie. Wyszukiwanie trwa krótko, to samo z loadnigami, a podczas gry nie powinniśmy mieć, żadnych lagów. Dodatkowo świetne jest to, że twórcy połączyli multi z kontraktami, więc możemy zdobywać te wszystkie punkty w multi, by potem użyć ich w singlu i na odwrót. Dodatkowym zastosowaniem dla punktów jest wzrost rangi i ta funkcja działa też w grze dla jednego gracza. Dodatkowo za 10 zł możemy wykupić sobie dlc umożliwiające walkę z botami, ale nie sądzę, żeby było warte swej ceny.


A teraz coś, co nie powinno już żadnego posiadacza Vity zaskoczyć. Killzone jest najpiękniejszą graficznie grą dostępną na handhelda Sony. Już po odpaleniu pierwszego kontraktu zobaczyłem piękno ukryte w grze świateł, odłamkach szkła, modelach postaci i designie broni. Każde z wymienionych po prostu zasługuje na handheldowego Nobla. Ciężko mi było się doszukać jakichś niedoróbek graficznych i nie potrafię odciągnąć się od myśli, że miałem do czynienia z najpiękniejszą grą na handheldy. Niestety z płynnością nie zawsze jest tak miodnie. Przeważnie wszystko chodzi bardzo płynnie, ale gra potrafi chrupnąć przy wielu migających światłach, wybuchach (jakże pięknych) i doczytywaniu terenu po śmierci. Ścinki te niespecjalnie mi przeszkadzały, warto je mimo to wymienić.



Killzone nigdy jakoś specjalnie nie zapadał mi w pamięć w kwestii dźwiękowej. Z muzyką jest bardzo słabo, bo pojawiła się tylko w paru kluczowych dla fabuły momentach. W pamięć zapadł mi tylko motyw przewodni, który można spokojnie porównać do tych z głównej trylogii. Największym jednak problemem gry jest polski dubbing, którego za nic nie można zmienić. Każdy polski głos w tej grze ssie. Nieważne, czy to jest głos kobiety, dziecka (które też gra kobieta), czy też jakiegokolwiek mężczyzny, to po prostu masakra (w najgorszym tego słowa znaczeniu). Oczywiście słuchając uważnie możemy poznać głosy znane nam w większości z innych produkcji, a dokładniej bajek. Ach te Sony i jego polonizacje.



Killzone został przeze mnie ciepło przyjęty. Nie jest to jednak produkcja godna najwybredniejszego gracza. Oczywiście Multiplayer, i grafika spodobają się każdemu, ale nie sądzę, żeby wszyscy cieszyli się okrutnym dla uszu dubbingiem, albo chociaż żywotnością. Jeśli lubicie od czasu do czasu wymaksować sobie jakiś level, to jesteście w domu, ale jeśli was to nie kręci, to zostaje wspomniany multiplayer. Może sprawiam wrażenie kogoś nierzetelnego, ale mimo tych wad mam ochotę dać Najemnikowi 9 oczek, bo MI grało się świetnie. Moim skromnym zdaniem jest to najlepszy shooter, jaki powstał na Vitę i ten Killzone powinien znaleźć się na półce/koncie każdego fana FPSów.

+ Świetna oprawa graficzna
+ Zadania możemy wykonać na kilka różnych sposobów
+ Świetny multiplayer
+ Killzone taki, jakiego zapamiętałem z PS3
+ Van-Guard
+ Pomysł na market Blackjacka
+ Rozmach...
+ Spodobało mi się bycie najemnikiem

- Idiotyzmy w historii
- Spadki płynności
- Zdupping
- Krótka gra
- Misje często powtarzalne
Ocena:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © 2015 Handheld Nation | Designed With By Templateclue | Published By Gooyaabi Templates
Do góry