Grupa Zen Studios, jest mi głównie znana z ich arcade'owych serii, takich jak Zen Pinball, albo Pinball FX. Jeśli miałbym wymienić ich gry bez zaglądania do internetu, to miałbym spory problem gdyż, oprócz Zen Pinball 2, w żadną nie grałem. Do czasu, gdyż na początku miesiąca włączyłem CastleStorm - ostatnią grę Zen Studios i jedną niewielu, które nie są casualowe. Myślę, że to studio powinno robić więcej tego typu gier, gdyż to co mi podali, wyszło całkiem nieźle.
CastleStorm opowiada o dwóch zwaśnionych rodach - Rycerzach i Wikingach. Dawno temu po wielkiej wojnie obie armie otrzymały po jednym krysztale, które miały zakończyć spory raz na zawsze. Jednak wiele lat po tym wydarzeniu Wikingowie atakują i podczas jednej z pierwszych bitew kradną kryształ królestwa. Zadania odzyskania go ma się podjąć Sir Gareth, którym to przyjdzie nam sterować w grze. Razem z pomocą samego króla, Lorda Rufusa i oczywiście wielu rycerzy wywalczy sobie drogę do zwycięstwa. Historia jest pełna różnych twistów i humoru, a zwłaszcza tego drugiego. Dowcipy w historii potrafią rozśmieszyć, często nawet stosując stereotypy rycerzy ze średniowiecza. Sam główny bohater jest bardzo pewny swojego zwycięstwa i nieraz się przechwala swoją siłą. Dla innego przykładu Lord Rufus jest typowym zdradzieckim doradcą króla do którego Gareth żywi nienawiść. Humor właśnie w dużym stopniu usprawnia całą historię, gdyż bez niego nie dotrwali byśmy do końca gry.
Z pozoru gra jest typowym castle defense. Przede wszystkim musimy bronić zamek przed wrogimi żołnierzami i balistami. Jednak oprócz flagowej dla tego typu gier formy, musimy jeszcze atakować zamek przeciwnika. Do dyspozycji dostajemy wiele rodzajów amunicji do balist i wojowników, których możemy wysyłać w nieskończonych ilościach. W przypadku tych drugich znajdziemy tam zwykłych szeregowych, rycerzy, koni, księży, a nawet gryfa... każdy z nich ma swoją umiejętność specjalną. Dla przykładu możemy wysłać paru szeregowych i łuczników, by wybić przeszkadzajki z bliska, jak i z daleka. Wtedy przejmujemy balistę i strzelamy do niedobitków ze strzał, a potem w zamek kamieniami, bądź bombami. W razie wypadku możemy użyć księdza, który uleczy rannych żołnierzy. Jeśli to konieczne, możemy wypuścić na pole bitwy samego Garetha, którym normalnie możemy sterować. Wtedy gra zamienia się w grę akcji 2.5D, a my możemy używać trzech rodzajów ataku. Jednak nie jest tak łatwo, gdyż wszystko czego przyjdzie nam użyć, musi się naładować, co przy silniejszych broniach potrafi trwać długo. Dzięki temu gra stanowi spore wyzwanie nawet na normalnym poziomie trudności i zachęcam każdego do przejścia gry właśnie na nim. Jednak gra potrafi nużyć ze względu na ilość odmian zadań. Otóż zwykle musimy zniszczyć wrogi zamek, bądź przejąć jego flagę. Nieczęsto mogliśmy podjąć się innych zadań, jak chociażby walka z bossem, czy zwykła walka wręcz, a szkoda, gdyż ta ma potencjał.
Siłę naszych kompanów, jak i czas ładowania poszczególnych umiejętności/rodzajów amunicji możemy skrócić poprzez aktualizowanie poszczególnych elementów za otrzymane w bitwie pieniądze. Tym sposobem możemy zmniejszyć długość generowania pokarmu dla żołnierzy, albo zwiększyć ilość zadawanych przez pociski obrażeń.Tak możemy przeobrazić Garetha w prawdziwego Leonidasa na polu bitwy. Nie licząc wszelakich upgrade'ów, dostajemy też do dyspozycji coraz to nowsze i większe zamki. Im większy zamek, tym więcej rodzajów żołdaków pomieści i wytrzyma więcej obrażeń. Dodatkowo zamki możemy edytować dobudowując wieże i inne budynki.
Jedną z największych zalet oprawy wizualnej jest z pewnością model zniszczeń zamków. Każda twierdza podczas oblężenia zachowuje się w miarę naturalnie. Mocne pociski potrafią przebić ściany bądź wysadzić pokój, co wygląda naprawdę efektownie. Na pochwałę zasługują również piękne tła na których toczą się bitwy. Nawet kreskówkowe modele postaci zostały wykonane z precyzją, przypominają World of Warcraft (tylko, że ładniejszy) i świetnie się komponują z powyższymi.
Ścieżka dźwiękowa jest z kolei czymś w stylu zremiksowanych lat średniowiecza. Większość kawałków jest energiczna, ale odwołuje się do soundtracków znanych z filmów/kreskówek o średniowiecznych rycerzach. To połączenie tworzy coś, czego po prostu nie ujrzymy nigdzie indziej, i choć nie wszystkie kawałki przypadną nam do gustu, to wyróżnią się względem innych ścieżek indie. Nawiasem mówiąc, z paroma utworami miałem do czynienia podczas ogrywania stołu do Zen Pinball 2. Inaczej jest z głosami bohaterów. Żołnierze mają zwykle te same gadki, które uaktywniają się zależnie od podejmowanych przez nich interakcji. Mogą się one szybko znudzić, gdyż nie jest ich wiele. Postaci występujące w przerywnikach w ogóle nie wydają głosu - zamiast tego otrzymujemy napisy rodem ze starych RPGów.
Mimo, że nie przepadam za grami typu castle defense, to CasleStorm przechodziłem z przyjemnością. Niewątpliwie jest to zasługa deweloperów, którzy z powodzeniem odświeżyli formułę znaną przecież z przeglądarek, i dodali to i owo. Wszystkiego dopełnia humor i trudna do zapomnienia ścieżka dźwiękowa. Zen Studios nie tylko mnie nie zawiodło, ale i zaskoczyło, gdyż to właśnie ta (jedna z niewielu niecasualowych gier studia) produkcja mi się spodobała. Oby Zen nie zmarnowało swojego talentu, gdyż panowie od Pinballa mają potencjał.
Ta gra nie otrzyma swojej oceny, gdyż prawdziwą ocenę planujemy wystawić dopiero po ograniu wszystkich dodatków, w recenzji CastleStorm: Complete Edition. Jednocześnie możecie uznać to za mały eksperyment, który ma na celu dowieść, że oceny można dowiedzieć się z samego tekstu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz