Kojarzycie taki program z MTV? Chodzi mi o Pimp My Ride (pl. Odpicuj mi Brykę). Pierwszy odcinek został wypuszczony w 2004. Przez cały program raper Xzibit wraz z ekipą West Coast Customs odnawia samochody w okropnym stanie. Samochód danej osoby jest wybierany spośród wielu zgłoszeń. Oczywiście samochody są dopasowywane do właścicieli. Na kanwie tego programu powstała gra o tym samym tytule. Najpóźniej wyszła na PSP. Pragnę was powiadomić, że właśnie czytacie recenzję jednej z najgorszych gry na PSP.
Pimp My Ride zostało stworzone w 2007 roku przez Eutechnyx, a wydane przez Activision. Jak zapewne niektórzy z was wiedzą, że Activision jest dobre w wypuszczaniu zarówno crapów, jak i produkcji bardzo dobrych.
W menu mamy do wyboru proste opcje. Możemy zagrać, wybrać głośność, dotatki (nic tam zbytnio nie ma) i zmienić profil. Brakuje opcji wyjścia z gry. Podniósłbym ocenę o 2 (taki żart). W tle menu możemy zobaczyć wspomnianego już rapera, Xzibita, a za nim budynki Pimp City. Muzyka w menu opowiada o Pimp My Ride... Nic ciekawego.
"Gra" nie posiada takowej fabuły. Naszym zadaniem jest przerabianie zniszczonych aut na nowe. Oczywiście musimy mieć na to pieniądze. Dlatego przez większość gry szukamy pieniędzy na ulicy.
PMR graficznie wygląda okropnie. Żadnego wygładzania krawędzi. Do tego tekstury... Wszystko jest brzydkie oprócz, wstawek filmowych (te ostatecznie mogą być). Co napisać więcej o grafice? Jest po prostu brzydko, to tyle.
Wspomniałem już o muzyce w menu - nie podoba mi się. Inne kawałki też nie są dobre. Może to dlatego, że nie zbyt przepadam za rapem... Podczas tańczenia za pieniądze, o którym napiszę niżej, leci ta sama melodia... zawsze. Do dźwięków samochodów nic nie mam. Są średnie.
Przechodzimy do najgorszej części gry. W grze możemy poruszać się po pary dzielnicach Pimp City (dlaczego jedna z nich jest ośnieżona?). Gra jest sandboxem, w którym nic nie idzie zrobić. Możemy tylko zbierać pieniądze. Do jazdy używamy aut, które wcześniej przerobiliśmy (później nie można ich przerobić). By uzbierać pieniądze na odpicowanie, musimy: zbierać tokeny, uderzać w samochody, szpanując przed ludźmi i tańczyć. Taniec polega na wciskaniu kółka w odpowiednim momencie. Nie jest to trudne, ani fajne. Wspomniałem też o szpanowaniu przed ludźmi. Za zadanie mamy podjechać powoli do grupki osób, po czym wciskać pokazane przyciski, by w końcu zatrąbić. Gdy już uzbieramy odpowiednią ilość pieniędzy, możemy zapukać do domu naszego klienta i podjąć się wyzwania. Po obejrzanej cutscence naszym oczom ukazuje się mapa. Możemy w niej ustawić naszą drogę traktując warsztaty, jak checkpointy. W tym czasie mamy 2 minuty, na objechanie wszystkich serwisów. W każdym serwisie kupujemy co innego. Możemy to wtedy kupić w oryginalnej cenie, bądź ją obniżyć korzystając z minigierek. Tak naprawdę możemy kupować wszystko, co najdroższe, bo przecież i tak będzie starczyć. Głupie też jest to, że nawet jak zostanie nam jakieś 1000$, to i tak to tracimy. Możecie zapomnieć o jakimkolwiek zróżnicowaniu wśród wozów. Po prostu wszędzie jeżdżą Dodge'e Challengery. Wszystko ogólnie jest nudne. Na dodatek cała gra strasznie ścina, co sprawia, że nie da się grać. Fart, że mam przerobione PSP, bo jak podkręcę procesor, to jest 30 fps.
Teraz coś o fizyce jazdy, bo na to przydało by się poświęcić więcej miejsca. Samochodem startuje się dziwnie, bo najpierw bardzo wolno, a nagle jedziemy z maksymalną prędkością. Jazda do tyłu też jest uciążliwa. Skręca się sztucznie, a przywalając w samochód nie tracimy prędkości (maksymalnej oczywiście). Gdy dotkniemy ściany, to przyklejamy się do niej, bądź lądujemy przodem do ściany (chociaż wcześniej przyklejeni bokiem).
Podsumowując, Pimp My Ride jest grą dla masochistów. Zdobyłem tą grę tylko dlatego, że słyszałem, że dostała ocenę 1.7/10. Chciałem zobaczyć jak to wychodzi, bo każda recenzja jest subiektywna. Dla mnie ta gra nie zasługuje na więcej niż 2/10. Fatalna fizyka, grafika, nuda itd..
+ Minigierki
+ Wstawki nawet, nawet
+ Dzielnice
- Fizyka
- Grafika
- Nuda, monotonia
- Muzyka
- Nie posiada opcji wyjdź
- Taniec za pieniądze
- Frame rate
- Wiocha trochę...
Ocena:
Pimp My Ride zostało stworzone w 2007 roku przez Eutechnyx, a wydane przez Activision. Jak zapewne niektórzy z was wiedzą, że Activision jest dobre w wypuszczaniu zarówno crapów, jak i produkcji bardzo dobrych.
W menu mamy do wyboru proste opcje. Możemy zagrać, wybrać głośność, dotatki (nic tam zbytnio nie ma) i zmienić profil. Brakuje opcji wyjścia z gry. Podniósłbym ocenę o 2 (taki żart). W tle menu możemy zobaczyć wspomnianego już rapera, Xzibita, a za nim budynki Pimp City. Muzyka w menu opowiada o Pimp My Ride... Nic ciekawego.
"Gra" nie posiada takowej fabuły. Naszym zadaniem jest przerabianie zniszczonych aut na nowe. Oczywiście musimy mieć na to pieniądze. Dlatego przez większość gry szukamy pieniędzy na ulicy.
PMR graficznie wygląda okropnie. Żadnego wygładzania krawędzi. Do tego tekstury... Wszystko jest brzydkie oprócz, wstawek filmowych (te ostatecznie mogą być). Co napisać więcej o grafice? Jest po prostu brzydko, to tyle.
Wspomniałem już o muzyce w menu - nie podoba mi się. Inne kawałki też nie są dobre. Może to dlatego, że nie zbyt przepadam za rapem... Podczas tańczenia za pieniądze, o którym napiszę niżej, leci ta sama melodia... zawsze. Do dźwięków samochodów nic nie mam. Są średnie.
Przechodzimy do najgorszej części gry. W grze możemy poruszać się po pary dzielnicach Pimp City (dlaczego jedna z nich jest ośnieżona?). Gra jest sandboxem, w którym nic nie idzie zrobić. Możemy tylko zbierać pieniądze. Do jazdy używamy aut, które wcześniej przerobiliśmy (później nie można ich przerobić). By uzbierać pieniądze na odpicowanie, musimy: zbierać tokeny, uderzać w samochody, szpanując przed ludźmi i tańczyć. Taniec polega na wciskaniu kółka w odpowiednim momencie. Nie jest to trudne, ani fajne. Wspomniałem też o szpanowaniu przed ludźmi. Za zadanie mamy podjechać powoli do grupki osób, po czym wciskać pokazane przyciski, by w końcu zatrąbić. Gdy już uzbieramy odpowiednią ilość pieniędzy, możemy zapukać do domu naszego klienta i podjąć się wyzwania. Po obejrzanej cutscence naszym oczom ukazuje się mapa. Możemy w niej ustawić naszą drogę traktując warsztaty, jak checkpointy. W tym czasie mamy 2 minuty, na objechanie wszystkich serwisów. W każdym serwisie kupujemy co innego. Możemy to wtedy kupić w oryginalnej cenie, bądź ją obniżyć korzystając z minigierek. Tak naprawdę możemy kupować wszystko, co najdroższe, bo przecież i tak będzie starczyć. Głupie też jest to, że nawet jak zostanie nam jakieś 1000$, to i tak to tracimy. Możecie zapomnieć o jakimkolwiek zróżnicowaniu wśród wozów. Po prostu wszędzie jeżdżą Dodge'e Challengery. Wszystko ogólnie jest nudne. Na dodatek cała gra strasznie ścina, co sprawia, że nie da się grać. Fart, że mam przerobione PSP, bo jak podkręcę procesor, to jest 30 fps.
Teraz coś o fizyce jazdy, bo na to przydało by się poświęcić więcej miejsca. Samochodem startuje się dziwnie, bo najpierw bardzo wolno, a nagle jedziemy z maksymalną prędkością. Jazda do tyłu też jest uciążliwa. Skręca się sztucznie, a przywalając w samochód nie tracimy prędkości (maksymalnej oczywiście). Gdy dotkniemy ściany, to przyklejamy się do niej, bądź lądujemy przodem do ściany (chociaż wcześniej przyklejeni bokiem).
Podsumowując, Pimp My Ride jest grą dla masochistów. Zdobyłem tą grę tylko dlatego, że słyszałem, że dostała ocenę 1.7/10. Chciałem zobaczyć jak to wychodzi, bo każda recenzja jest subiektywna. Dla mnie ta gra nie zasługuje na więcej niż 2/10. Fatalna fizyka, grafika, nuda itd..
+ Minigierki
+ Wstawki nawet, nawet
+ Dzielnice
- Fizyka
- Grafika
- Nuda, monotonia
- Muzyka
- Nie posiada opcji wyjdź
- Taniec za pieniądze
- Frame rate
- Wiocha trochę...
Ocena:
0 komentarze:
Prześlij komentarz