poniedziałek, 20 października 2014

Princess Zelda znów w opałach - Recenzja gry The Legend of Zelda: A Link Between Worlds [3DS]




Pół roku po premierze Nintendo 3DS, na sklepowy półki trafiła odświeżona wersja gry The Legend of Zelda: Ocarina of Time na tą kieszonsolke, która mimo różnych plotek wprowadzała wiele nowych rozwiązań stając się w ten sposób prawdziwym remasterem.
Jednak mimo premiery tego odświeżonego klasyka, kieszonsolka ta nadal nie miała gry z Linkiem w roli głównej specjalnie na potrzeby ich nowego handhelda. Aż w 2013 roku Nintendo zaprezentowało grę z Linkiem w roli głównej, wzorując się przy tym wersją na 
starą konsole Super Nintendo. Czy ten tytuł ma prawo być pełnoprawnym reprezentantem serii The Legend of Zelda na nową konsolę Nintendo? Tego dowiecie się w tej recenzji...


Na początku zajmijmy się menu głównym. Mamy na jego głównym planie logo gry, a w tle przewijającą się krainę Hyrule. Mówiąc w skrócie, jest bardzo ładne i schludne. Na początku możemy stworzyć nowy stan zapisu na jednym z trzech slotów. Jednak gdy
znów wczytamy grę, możemy nasz save usunąć lub (!) skopiować, co jest małą zaletą.



Fabuła jak w każdej Zeldzie jest podobna. Link, nasz główny bohater, żyje w krainie Hyrule. Ma on za zadanie odniesienie pakunku do jednego z strażników, który pilnuje Księżniczki Zeldy. Po dotarciu okazuje się, że została porwana i przemieniona w malowidło. Nasz główny wróg - Yuga, unicestwił całe królestwo, a do tego przemienił wielu mieszkańców miasta. Jak można się domyślić, musimy ją powstrzymać przed zawładnięciem całą krainą Hyrule oraz uwolnieniem naszych przyjaciół.



Graficznie, jest to cofnięcie się przed Ocarina of Time. Mimo iż grafika wygląda ślicznie, a efekt 3D jest działa, jak należy, to nie jest ten sam trójwymiarowy świat co w grze na N64. Zwłaszcza, że konsolka uciągnęłaby dobrą grafikę. Za zalete można uznać dobre zoptymalizowanie, a spadku klatek nie uświadczymy. Spadek klatek zdarzył mi się raz i trwał sekundę.



Każda część Zeldy może pochwalić się dobrym soundtrackiem. A Link Between Worlds nie jest wyjątkiem. Muzyka w tle jest świetna, a efekty specjalne zasługują na medal.



Mimo zmienienia trybu kamery to gra się w grę nadal tak świetnie jak w Ocarina of Time. Prócz zwiedzania Dungeonów możemy wykonywać zadania poboczne, które tym razem opierają się na minigierkach. Jednak w porównaniu do poprzedniej części na 3DS, poprawiono stan zapisu gry, dzięki czemu nie jesteśmy przenoszeni na początek mapy.



Wprowadzono również wiele innowacji. Jedną z ciekawszych rzeczy jest tryb zmieniania się w obrazek na ścianie, dzięki czemu możemy się dostać w miejsca wcześniej niedostępne. Ta opcja nie jest nadużywana i świetnie się sprawdza. Oczywiście dolny ekran konsolki jest naszym ekwipunkiem oraz mapą. Co do rozgrywki, możemy zrobić większy użytek z kryształów, które znajdziemy podczas gry. Możemy za nie wypożyczać i kupować przedmioty potrzebne do przejścia Dungeona. Dodano również upgrade'owanie itemów, co jest świetną rzeczą. Dodano również do gry tryb co-op niestety nie udało mi się go przetestować ale za jego obecność należy się duży plus. Całą grę można przejść w 15 godzin, czyli całkiem sporo.



Podsumowując,The Legend of Zelda: A Link Between Worlds to dobry, solidny tytuł. Dodano tryb multiplayer, gra ma dobrą grywalność oraz dobrą fabułę. Mimo wszystko gra ma kilka znaczących wad. Między innymi powrót do kamery izometrycznej, czy wiele uproszczeń. Gra jest stosunkowo prosta. Jest dobra jednak dla osób, które zaczynają dopiero przygodę z tą świetną serią.

+ Dobry klimat
+ Przypomniał mi się a Link to the Past
+ System upgrade'owania
+ Przytwierdzanie do ściany w formie obrazka
+ Kilka pomniejszych rewolucji
+ Tryb co-op
+ Muzyka w tle
+ Płynność działania

- Za łatwa
- Trójwymiarowa Zelda jest lepsza
- Stosunkowo mała mapa
Ocena: 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © 2015 Handheld Nation | Designed With By Templateclue | Published By Gooyaabi Templates
Do góry