czwartek, 6 czerwca 2019

Recenzja Helldivers [PSV]


Już nie wiem o czym myśleć. Cały czas, od pięciu godzin słyszę strzały i okrzyki bojowe wrogów. Nieustannie od tego czasu... walczę. Pustynny gorąc daje się we znaki, nawet niewielka burza piaskowa strasznie ogranicza widoczność, trudno uniknąć wycieńczenia, a baza nie nadąża z wysyłaniem skrzynek z amunicją i nie tylko. Główny cel wydawał się prosty, aktywowanie rakiet ziemia-ziemia i sabotaż niewielkiej stacji kosmitów. Gdyby tylko nie ten patrol, wszystko potoczyłoby się inaczej. Od chwili zauważenia przez te kreatury... ciągle walczę. Dwóch z nas już nie żyje, trzeci został poważnie ranny, gdy próbował wezwać posiłki, praktycznie jest martwy. Jestem jeszcze ja - z ostatnim magazynkiem mojego karabinu, otoczony przez tuzin wrogów. Umieram.

Tak mniej więcej prezentuje się rozgrywka w Helldivers - grze, która ma swoje dramatyczne momenty, najlepsze do przeżywania ze znajomymi, przy przekąskach w wieczornym co-opie. Model rozgrywki na tyle dobrze napisany, że warto wydać na grę te 80 zł i po prostu grać. Do teraz grałem na PS4, lecz dzięki PS+ mam okazję przetestować grę na PS Vicie*. Dobrze, że czekałem z recenzją, gdyż okazuje się, że wersji na Vitę nieco brakuje do stacjonarnych braci.

Zacznijmy jednak od pozytywów. Jednym z nich jest na pewno wspomniany model rozgrywki. Fabuła gry toczy się w dystopijnej przyszłości gdzie demokracyjna super-ziemia jest nieprzerwanie atakowana przez trzy rasy kosmitów. Funkcje obronne i ofensywne prowadzą tytułowi Helldivers - żołnierze, którymi może zostać każdy obywatel. Rozwój fabularny jest prezentowany przez krótkie tekstowe wstawki za każdym razem gdy włączymy grę. Każda kampania trwa po kilka tygodni, a kończona jest podsumowaniem i wygraną graczy, albo obcych. Gracze decydują o zwycięstwie poprzez rozgrywanie walk na jednej z trzech planet. Im więcej, coraz trudniejszych, misji jest zrobionych, tym bliżej do wygranej. Czasami też pojawia się opcja rozgrywania specjalnych eventów, w których obcy atakują Super-ziemię. Taki model rozgrywki wnosi nieco świeżości. Cała otoczka fabularna ładnie to wszystko uzasadnia, a w samą grę gra się przyjemnie.

Misje możemy wykonywać z liczbą do trzech innych graczy albo solo, jednak to współpraca jest tutaj kluczem do zwycięstwa. Czwórka Helldiversów z odpowiednim uzbrojeniem i komendami potrafi zdziałać cuda. Gra jest jednak wymagająca. Niektóre cele, które mamy do spełnienia, wydają się nieosiągalne na wyższych poziomach trudności. Gracze zostają szybko otaczani przez swoich wrogów. Łatwo tutaj stracić amunicje i zginąć (a... friendly fire jest zawsze włączony), co zmusza innych z zespołu do używania perków. Dzięki perkom możemy także wzywać innych graczy, prosić o amunicje, zsyłać bomby atomowe itd.. Każdy z nich musi się naładować, ale ze względu na złożoność rozgrywki, nie trwa to tak długo. Nie zawsze jest to takie proste, gdyż komendy aktywuje się za pomocą różnych kombinacji przycisków, a nie zawsze znajduje się czas na takie rzeczy. Nieraz dochodzi do momentów dramatycznych, w których to ostatni żywy gracz, otoczony musi wskrzesić resztę zespołu.

Czas przejść do gorszych aspektów gry. Jednym z nich jest z pewnością stabilność. Helldivers w wersji na Playstation Vita cierpi na pewien bardzo spory problem. Otóż podczas tygodnia ogrywania wersji na handhelda bardzo ciężko było mi się połączyć z jakąkolwiek grą. Nieważne, czy ze znajomym, czy losowym graczem. Gra bardzo często nie pozwalała mi na połączenie się z kimkolwiek oznajmiając że wystąpił błąd. Po niedługim czasie granie w Helldivers stało się dla mnie udręką, zwłaszcza biorąc pod uwagę długie czasy ładowania, a te potrafią dać w kość. Często dochodziłem do sytuacji gdzie rundka trwała krócej niż starania o wejście do jakiejkolwiek gry. Może to też być wina obciążenia serwerów, ale na PS4 nie spotkałem się z takimi problemami.

Helldivers w wersji kieszonkowej jest też znacznie uboższe pod względem warstwy wizualnej. W poziomach zawarto mniej detali, na pustyniach nie wieje już ciężki wiatr, skały są bardziej wygładzone, nie widać już latających naboi, a potwory potrafią znikać z mapy od razu po śmierci. Zmiany te wydawałyby się konieczne, gdyby nie fakt że gra nadal nie potrafi utrzymać  

1 komentarz:

Copyright © 2015 Handheld Nation | Designed With By Templateclue | Published By Gooyaabi Templates
Do góry